Jest mi tak trochę smętne ostatnio.
Czas mi się jakoś dłuży i zaczynam tęsknić za Mamą i uzmysławiam sobie, że nie ważne ile mamy lat, czasem chce się zwyczajnie do niej przytulić.
Przypominają mi się przez to te wszystkie skrawki, które zlepione razem w pamięci tworzą wspólny twór: "dzieciństwo". Opalanie na końcu ogródka, za warzywnikiem, przy ogrodzeniu kurnika, tuż obok malin, gdzie Mama uczyła mnie robić na szydełku i na drutach, tam też czytałam na głos bajki Andersena. Granie w babinktona (dobra, wiem jak to się pisze, wszyscy wiemy jak jest!), niekończące się prowadzanie mnie na wieczorki czytelnicze do biblioteki i pielgrzymowanie po księgarniach. I jak rzucili powiew zachodu do obuwniczego, chodaki, pamiętasz Mamuś, tam gdzie jest teraz warzywniak? Drewniaki znaczy, i miałyśmy takie same i uczyłaś mnie w nich chodzić, bo takie dziwne te buty co się nie zginają...
I niedzielne poranki filmowe w Pałacu Kultury. Sanki, po których wracałam zmarźnięta, ale szczęśliwa.
Wieczorne powroty od okulisty, kiedy wszystko było zamazane, ale góry śniegu skrzyły się, tak pięknie na zimno biało-niebiesko, w absolutnej ciszy, tylko śnieg tak skrzypiał pod Relaksami. Wspólne robienie zapiekanek, koniecznie z Krzepkim Radkiem, i jedzenie leniwych pierogów oglądając Hi-Man'a.
Sobotnie wieczory z ciepłym drożdżowym ciastem, kiedy fotel był dla mnie wielkości sofy i przykrywałam go swoim kocykiem w słoniki, zasiadając na nim w piżamie w gwiazdki, gotowa do oglądania Wielkiej Gry czy jazdy figurowej na lodzie.
Stukot cienkich obcasów, który przez lufcik w kuchni zapowiadał trzepot jedwabnej spódnicy i niechybnie jakąś przywiezioną dla mnie książeczkę. Przytulanie się do Ciebie tak mocno, że aż brakowało Ci tchu. No bo przecież jasne (dla mnie wtedy) było, że im mocniej Cię ściskam tym bardziej kocham! Przyglądanie się jak się malujesz, tymi smukłymi dłońmi pianistki, i jak bierzesz pierwszy kęs kromki chleba z masłem, zanim zrobisz kanapkę.
Wszystkie te puzzle sprawiają, że tęstknię jeszcze bardziej, a już zaraz Dzień Matki i zrobiłabym Ci pesto albo tiramisu, które tak lubisz. Poczekać mi trzeba jeszcze...
PS i pamiętajcie, że: